czwartek, 11 sierpnia 2011

wracając do snu

dziś męcząca noc.Doprawdy , nie pamiętam co mi się śniło noc całą acz zapamiętany jeden sen/jawa wystarczy.

Tuptanie kota.I nie wiem czy mi się śni ale na pewno wywołuje mnie ze snu odmętów.
Potrafię usłyszeć kota.Delikatny stukot pazurków Czarnej.Nad głową.Tam i z powrotem.
Tam i z powrotem.
Chce wyjść ! -przebija się myślojawa.Niemrawo wyciągam drugiego kota z zawijasów koca,kładę delikatnie na poduszce i wstaję.
Spróbujcie znaleźć czarne cholerstwo w ciemnym pokoju!!!
Ale nie,ciemna,ciepła i mrucząca plama na jasnym praniu na suszarce namierzona.WIĘC CO TAK TUPTA ?!?
Wrrrr
Usiłuję namierzyć na słuch.
Ale tuptanie wchodzi na ... sufit!!!
No proooooszę was,koty po sufitach betonowych to raczej NIE chodzą,tak?
Przypominam sobie ĆMĘ siedzącą rankiem na suficie.
Tak,to pewnie ONA rozbija się po pokoju chcąc wyfrunąć.
Uchylam kolejne okno i zostawiam szparę w zasłonach.
Uffff....i kuźwa próbuję zasnąć przez najbliższe 2 godziny;>>> (akcja zaczęła się koło 2 ...)