poniedziałek, 13 lipca 2015

dziura w spodniach inaczej

mam spodnie na które namówiła mnie córka.Dżinsy zwykle ale w dziury. A raczej jedna dziura i kilka takich na granicy przecierek.Dziura jak dziura,nie była za duża,nitki osnowy ją trzymały w ryzach.Ale po dość krótkim czasie osnowa popękała a dziura zaczęła się powiększać.A była z boku kolana.No to już mnie denerwowało.
A potem było tylko gorzej.
Że robiłam coś na szydełku,niewiele myśląc stworzyłam siatkę.Taką ze słupków i oczek łańcuszka.Większą o centymetr od powierzchni dziury.Z każdej strony centymetr przynajmniej większa.
Przyszyłam ściegiem łańcuszkowym,tą samą nitką z której robiłam siatkę.
Dobrze,ładnie wyglądało,nikt tak nie miał.
Ale po tygodniu zauważyłam że dziura znów się snuje.Miałam trochę miejsca do brzegów siatki ale...
Zła już na serio , wycięłam z podobnego dżinsu ( z lycrą) łatę.
Ze sporym naddatkiem ta łata.
I poszłam ściegiem hafciarskim.Kwiatuszki takie;).
Jedne rządek w środku,tuż wokół nieszczęsnej dziury a drugi rządek tuż za ściegiem.
Łatkę docięłam do odpowiednich rozmiarów - żeby nie przeszkadzała pod spodem,bo spodnie dość mocno przylegają do ciała( rurki) i wycięłam jej środek żeby jednak efekt siateczki na ciele pozostał;).
I jestem bardzo zadowolona;)