piątek, 27 lipca 2012

walczę,działam i...

czasami ręce opadają i nadchodzi NIECHCIEJ. Kupiłam sklep internetowy całkiem fajny,idealny dla mojej działalności ,tak mi się przynajmniej wydaje i teraz czekam na to,by stworzył coś grafik.Zapłaciłam niemałe pieniądze a jako próbny szkic otrzymałam COŚ. Coś,co okazało się brzydką sztampą.Pani po prostu wzięła jeden z tysięcy wałęsających się po necie szablonów ,dała jakieś tam byle jakie kolory i wstawiła moje logo;/. Po prostu fuj... Napisałam co o tym myślę.I o braku kontaktu- przecież tworząc coś,wypadałoby podpytać mnie co ja lubię za kolory np.Przecież powinna mi podesłać jakieś hm,obrazki,rysunki,fotografie,no cokolwiek żeby uzmysłowić sobie co ja preferuję i jakoś dograć wygląd strony sklepu ! Skoro to ma być moje miejsce pracy to powinno mieć swój klimat,powinno zapadać w pamięć . No nic.Czekam na ciąg dalszy.

poniedziałek, 2 lipca 2012

no to JEST

teraz trzeba otrzepać pióra i zabrać się do pracy ! Za kilka dni dostanę oficjalnie podpisane pismo ,bo wczoraj byliśmy z żyrantami w Urzędzie.Jakby na to nie patrzeć jestem z moimi dobroczyńcami związana cyrografem na śmierć i życie... Bardzo się denerwowałam,bo i sytuacja niecodzienna,bo upał,bo - a co będzie jak mi beneficjent UMRZE ? zapytał jeden z żyrantów. No to jest pan ugotowany,odrzekła zgodnie z prawdą urzędniczka... - Wiesz,nie jest tak źle szybko odparłam.Pierwszy zgon w mojej rodzinie to 53 lata...mam jakby nie było jeszcze ROK przed sobą. I tym pozytywnym akcentem;D