środa, 11 grudnia 2013

nadgorliwość gorsza od faszyzmu...

klientka zamówiła wczoraj prześliczne łóżeczko.Białe + kawa z mlekiem jako dodatek. Miała dziś odebrać. Pomyślałam uszyję jeszcze na szybko jakąś pościel w podobnej tonacji.mam kilka ale w głowie miałam jedną z takich co to bardzo ładnie się sprzedawała i spokojna,delikatna i elegancka:). Szyłam wiadomo,po pracy czyli gdzieś od siódmej wieczorem do 23... Dziś rano końcówka,wiec o siódmej już myk do pracowni i szyję i szyję, i zrobiło się jasno i prasuję i ... Po pościeli... Materiał kremowy niestety ma wadę POTĘŻNĄ cały w białe plamy...Plamy na kremowo-waniliowym tle przy świetle sztucznym nie do zobaczenia!!! Przejrzałam resztę - 10 metrów ,to samo...No ręce mi opadły ! jak mogli sprzedać taki wadliwy materiał ?!? Nie uwierzę ,że przy odmierzaniu i składaniu nie widzieli ! Tyle pracy na marne... I nie,nie da się naszyć coś tam,bo naszycie aplikacji też MUSI BYĆ Z SENSEM ! Na dokładkę pani zadzwoniła rezygnując z zakupu,bo to miało być na prezent ale osoba obdarowywana stwierdziła że jej się nie podoba... jakbym NIC nie robiła,byłabym wygrana a tak... Chyba mi trochę smętnie;/