sobota, 22 stycznia 2011

Słodziak

Wychodzi na to że będziemy spali POD łóżkiem;>

piątek, 21 stycznia 2011

Złośliwości

Uważałam się za osobę tolerancyjną, zlewającą co tam,kto o mnie mówi/myśli.Usiłowałam tłumaczyć ludzi z ich postępowania DO CZASU.
Tak,z wiekiem człowiekowi coraz bardziej nie chce się być miłym,uprzejmym,rozumiejącym,wybaczającym a postanawia robić drobne chociaż złośliwości,żeby poprawić sobie nastrój.
Wkurzył mnie dostawca.
Umówiony był klient na towar,dostawca wiedział,towar dostarczył w umówionym czasie ALE.
Skoro na fakturze widniała jedna,jedyna właściwa pozycja,widziałam naocznie pudło ,z widocznym z daleka rysunkiem,nie przyszło mi do głowy PRZECZYTAĆ co na pudle pisze....
Dzwonię,klient podjeżdża  i @!#%!!@# foteliki,te które chciał ale z innej kolekcji...co za tym idzie w innym kolorze.
Wurrrrrrrwa....
Misternie ułożony przeze mnie plan płatności,odbiorów i zamawiania towaru runął był w 5 sekund,bo klient wkurzony nie wziął tych co były,pojechał na targi i wrócić miał dopiero po tygodniu i zapłacić za wymienione już,właściwe foteliki...

-Pani,a kopnij go pani w dupę,rzucił na odchodnym.
Nie,nie kopnęłam ale WYPŁACIŁAM dostawcy ( a raczej temu niefartownemu kierowcy) tysiąc złociszy po....groszu,dwóch groszach,pięciu groszach.złotówkach,dwuzłotówkach i pięciozłotówkach ;>>>>
Aaaa,trzysta złotych litościwie wypłaciłam w banknotach dziesięciozłotowych;>>>>

Afera się zrobiła....
osobiście szefowa do nas dzwonila CZYM SOBIE kierowca na to zasłużył.I że ona na drugi raz takiej wpłaty nei przyjmie.

No halo ? za to prokurator grozi.ja chcę płacić a tu foch ?!?
Nie powiem, lekuchno lepiej się poczułam;))))

Druga sprawa była bardziej upierdliwa i z gatunku nierozwiązywalnych dla nas szaraczków.
Jedna z firm,spółek ze sporym kapitałem postanowiła nam nie zapłacić za reklamacyjny zwrot towaru.
Nie dość że nie potrafili rozwiązać sprawy reklamacji klienta,to jeszcze za nas zadecydowali iż to MY zwrócimy klientowi za wadliwy towar.

Sprawa ciągnęła się już rok trzeci.Zadzwoniła firma windykacyjna,z przytupem scedowaliśmy na nią problem.
I co ?
Ano dało się,dało;)
I kit że za połowę wartości faktury.nasza satysfakcja cenniejsza;.>>>>

wtorek, 11 stycznia 2011

Naśladowczyni

Młoda zobaczywszy moją czapkę,poprosiła o podobną.Zrobiłam szybciorem,pomna iż chodziła w wielkie mrozy z gołą głową ( ależ mam na głowie kaptur mamo ! ) bo nic jej się nie podobało w sklepach.
No i :





A tak na marginesie,czapka przez przypadek chyba ją uratowała.
Poszła do szkoły,poślizgnęła się gdzieś na drodze ( a ma naprawdę dobre buty) upadła i ... głową w krawężnik;/.
Koledzy podnieśli , chcieli zanieśćdo szkoly ale sama doszła,niestety potem ból głowy,wymioty i takie tam.
Wróciła szybko i poszła spać;/.
I dredy właśnie dokręcone,a uderzyła się po tej samej stronie gdzie miała ranę głowy po tamtym ,zeszłorocznym wypadku.
Szit.
A pierwszego stycznia nie wypuściłam jej z domu;>.

sobota, 8 stycznia 2011

Zrobiłam czapeczkę;)

I mitenki do kompletu;)
Teraz mogę śmiało z sunią wychodzić na dłuuuugie spacery.
Hm,tylko że mamy odwilż prawdaż;>

wtorek, 4 stycznia 2011

Psia

Nowy Rok.
Mamy nowego członka rodziny.
Sunia - RUDA,RUDKA. Szczeniak po przejściach,ale oj tam.
mamy ją dokładnie 24 godziny i 30 minut;) a już wiem że nigdy nie oddam.




Chyba wracam do formy;).





 .