niedziela, 25 grudnia 2011

świątecznie


Ot taki prezencik dostaliśmy od córki;)
Po jednym dla mnie i dla osobistego;)

środa, 21 grudnia 2011

taki tam zwierzyniec


Pani uszyła chusteczkę w groszki.Prawda że jestem fotogeniczna?;)


A kocisko usiłuje umościć się w doniczce...No,dupka ciut sterczy;)

no nie mogłam się oprzeć.Śliczna z tymi stojącymi uszkami ;)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

nie ma jak zdrowy sen;)


tylko czy to muszą być niekoniecznie czyste skarpetki?:)
Zresztą inklinacje do spania w bieliźnie ma nie tylko Kubek...

no i gdzie ten nosek,gdzie?

wtorek, 13 grudnia 2011

Chyba idą Święta...


Choinka stoi.Mikołaj stoi.Kocio siedzi.
Mamy więc wszystko,nie?:)

środa, 7 grudnia 2011

hu,hu,haaaa zima złaaaa

grudzień,pora odpowiednia na śnieg i mróz.A u nas pada.Deszcz.
Coś białego z deszczem padało dwa dni temu ale natychmiast znikło.
Przez brak śniegu bardzo ciemno jest popołudniami i wychodzić nigdzie się nie chce.
Za to ja w swojej własnoręcznie udzierganej czapeczce za choinkę robić mogę;)

poniedziałek, 14 listopada 2011

kociaki słodziaki


no i tak to upływają nam noce i poranki;)

środa, 9 listopada 2011

jak zwykle o tej porze księżyca

Znów Łysy,znów kłopoty ze snem i samopoczuciem.
Wczoraj oglądałam sobie swoje kolana.Zwykle tego nie robię.No bo co tam KOLANKO,tak?
Chodzę w spodniach,nie widać.Ale wczoraj coś mnie podkusiło,a mam spore lustro w łazience,bardzo spore i...GDZIE SĄ ?!?
Co się z nimi porobiło? To coś moich zgrabnych kolan nie przypomina;/.
Do tego głowa mnie boli,nie chce mi się wyjść z psicą,za oknem fuj i zimno.
Do tego zrobiłam na szydełku płaszczyk dla lalki.Lalki której jeszcze nie mam.Dorobiłam do tego sukienkę i - jak płaszczyk to nie sukienka,obie opcje się wykluczają.Czyli że co ? Dwie lalki na tapecie?

poniedziałek, 31 października 2011

żółcie

w parku żółto.Złoto,czasami brązowo...

Lubię chodzić tam jesienią.Te widoki to dzięki naszej Psicy.Do głowy by mi inaczej nie przyszło chodzić do parku wczesnym rankiem;)
park odwiedzam prawie że co dzień.dziwne , do czego mogą zmusić nas zwierzęta.

Hm,mamy też wiewiórki.Może pokuszę się by przynieść im trochę orzechów z ogrodu?

środa, 26 października 2011

nogi,nogi,roztańczone

czy na pewno to nie wiem,ale mogą być;)

A ja dostałam sporo fajnych ścinków i resztek materiałów do mamy i myślę.Nad królikiem myślę.
Ale jak na szydełku zrobiłam kieckę,płaszczyk i butki to nie bardzo,muszę uszyć specjalną panienkę do tego.

A sny?
otóż rzucały się nożami.panienki śliczne.siedziały w kręgu i po nogach!po nogach!
bez agresji,to taka gra miała być.trafi-nie trafi.
I zbudziłam się NAGLE z okropnym bólem gardła.
Sen mara...kurcgalopkiem popić wody,bo chyba spałam z otwartymi ustami i śluzówka wyschła nad wymiar;>

poniedziałek, 24 października 2011

paskudne uczucie

obudzić się nagle ze świadomością że odkryło się niechcący coś NIEMIŁEGO !
No tak.
Córka uczulona przecież na pleśnie jest a myśmy jej fundowali co noc
nawilżanie pokoju !
Nawilżacz chodził prawie non-stop !
Co prawda było to 8-10 lat temu , ale wbija mnie to w poczucie winy.

Po chwili pukam się w głowę.
Przecież z tego właśnie powodu przestaliśmy nawilżacza używać !

Eh te sny...

no to dzieła i za długopis wzięła

i sen na kartkę przelewać zaczęła.
TUNEL - tak,to pamiętam.Byłam z kimś mi znajomym (nie pomnę płci ) .Nie nie było zagrożenia,strachu,chciałyśmy wyjść po drugiej stronie na zieloną trawę? trawnik? łąkę?
Mój towarzysz/szka zdążył wyjść ja zostałam bo człowiek w kombinezonie (takim nieprzyjemnym,jakiego używają przy skażeniach,z hełmem itp )stojący nieopodal z jakąś rurą w dłoniach,zaczął polewać wyjście.
Kurtyna wody (jak bym była pod wodospadem) i cieknące po podłodze wężyki wody.
Takiej żółtawej.
A potem przeskok? jakbym się wycofała/zmieniła nagle miejsce,na przód tunelu,który okazał się miłym miejscem z łóżkami,tv,ciepłem i jeszcze ktośtam był i czułam siębezpiecznie i z drzwiami w których właśnie pojawia się grupa znajomych którzy z zaskoczeniem konstatują nasze wygody w tym miejscu.

niedziela, 23 października 2011

a u nas galowo było

miło że córka zaangażowała się w działalność szkolną.
Byli na pewnej miłej uroczystości.


No.
A dziś pieczemy.Nie,Beatko jeszcze nie twoje ciasto- ale przepis zanotowany;)))
Szarlotka a z tego co zostało kruche z powidłami śliwkowymi.
RANY !
Sama siebie nie poznaję;>

poniedziałek, 17 października 2011

Łysy nareszcie odpuścił


i śpię w miarę spokojnie.Za to jednego ze snów z tamtych dni nie mogę zapomnieć,nie żeby jakiś tam straszny był ale...

Budzi mnie dzwonek telefonu.To znajomi,wstawajcie,wstawajcie ! Już czas,trzeba się
spieszyć bo zalewa.przecieram ręką oczy,wszędzie biało,przenoszę pospiesznie nasze materace kilka metrów wyżej,pakujemy się,taka zaśnieżona woda podchodzi bliżej .TU musi być przeraźliwie zimno konstatuję bez zdziwienia ale ja tego nie czuję.
I nagle oglądam siebie z oddalenia,maszerujemy wśród zamieci,czerwone kurtki,kaptury
jakaś kra,jakieś wybrzuszenia lodu.
Przeskok,jesteśmy na miejscu w ciepłym miejscu.To dom,drewniany,przestronny,my, dzieci,gdzieś w tle przyjmuję za pewnik, znajomi.
I nagle (nie wiem jaka akcja była,nie pamiętam) dojmujący żal - czy młodzież musi wyrażać swoje poglądy w sposób taki...agresywno-niemiły?
I tak o,od czapy te sny.

wtorek, 11 października 2011

jak dobrze wstać skoro świt

ale tylko wtedy kiedy słonko świeci,ptaszki świergolą i jest ciepło.

Dziś nie miałam ochoty otworzyć oczu,czułam ciężar powiek i łomot w głowie.
treść żołądka podeszła do gardła(jaka treść skoro od 10 godzin nie miałam nic w ustach?!?)
Kot pod pachą zmienił kolor.Jak się kładę ,zazwyczaj to Kuba mi towarzyszy( oprócz Osobistego;)),a rankiem Czarnuszka głowa na mnie spogląda paciorkiem oczu.
usiadłam,poczłapałam do kuchni wlokąc stopy za sobą.
Klapnęłam na ławę,smętnie stwierdziłam że dopada mnie starość i zatopiłam kły w szarlotce którą popełniłam wczoraj wieczorem...

niedziela, 9 października 2011

mentalność Kalego

ale co się stanie jak babcia raz na dzień wejdzie sobie w internet z tej niezidentyfikowanej sieci?? przecież nic nie ściąga,takie tam google to nie nabiją nikomu limitu! żołądkował się syn ...

-czy ty czaisz w ogóle jaką prezentujesz moralność?!? no nie wiem czy ja bym chciała by ktoś cichcem podkradał mi transfer!

-a tata co ? oburzył się syn.Zdarza mu gadać o jakichś przewałach ,to to jest niby moralne ?!?

- litości.On sobie marzy.Marzy co by było gdyby.I jego marzenia to miliony złotych,a nie kilka złotówek!No i co ważne,nawet nie ma zamiaru tego wprowadzać w życie,bo to
jakieś bliżej nieskonkretyzowane MARZENIA,tak?

cholera jak często trzeba trzymać język za zębami,bo nawet czcze gadanie GŁOŚNO może zaszkodzić;>

wtorek, 27 września 2011

nigdy nie ma pełni szczęścia

kiedy naładowana endorfinami,pozytywną energią,słońcem i takimi tak lśnieniami
fruwałam prawie że po domu,dzień zakończył się ciężką awanturą.
Nie,nie z Osobistym , choć on ją niejako sprowokował.
Z synem.
Hm,nie ja nie podniosłam głosu ,natomiast z drugiej strony ,taka tam mała histeria.
Czy doczekam się takich prostych kilku słów :
-jak dobrze że jesteś mamo.... ?
Może kiedyś .

sobota, 24 września 2011

niebieski tygrys,łaciaty smok


No co się będzie;). W takim towarzystwie zawsze raźniej.Nikt nie podskoczy:)


i można spokojnie zajać się czesaniem futra;)

piątek, 23 września 2011

fajny sen dzisiaj miałam

KOŁNIERZYKI.
No naprawdę niewiele z niego pamiętam,ale kołnierzyki tak.
I jakieś tam znajome .I przymierzanie bluzek,czy też oglądanie sie w tychże.
I głosy - ona ma kołnierzyk MODNY,a ty nie bo z lat 80 !
I jakoś nijak nie mogłam zakumać czym się to tak naprawdę różni,bo mój bardziej się stykał (rogami) a jej nie i tylko tyle.
Czy mózg nie ma innych rozrywek ?

czwartek, 22 września 2011

męski sposób myślenia

(wieczorem)
-Zrobić ci kakao ? - wołam do przemieszczającego się gdzieś w głębi domu Osobistego.
-słyszę jakieś mamrotanie.
-Zrobić czy nie ? bo dla siebie robię.
-No to ja nie będę mył zębów - słyszę...

poniedziałek, 19 września 2011

sny są dziwne często

śniła mi się blogowa znajoma.
W sumie było nas 4.
Zostałam zaproszona do niej,a ,rozpoznałam jedną jeszcze osobę w tym śnie.
Czekałam w pokoju,przy jakiejś kanapie/wersalce i zamierzałam na szybko się przebrać,ale dziewczyny właśnie wchodziły.
No to poleciałam szukać łazienki.
Mały,duszny ,zagracony przedpokój.jakieś czarne rzeczy leżące na kaloryferze?
na szafeczce?
Po prawej ręce drzwi do łazienki.Białe,z dużą matową szybą ale raczej nie białą,miodową w maleńkie kwiatki.
Drzwi uchylone,bo i na nich jakieś ciuchy wisiały.
Nagle poczułam się strasznie głupio bo jak to tak przyjść bez niczego?
I jak to we śnie bywa już miałam w ręku reklamówkę z domowymi wypiekami,babeczki i jeszcze trzy rodzaje ciastek.
I chodziłyśmy boso,pamiętam jak myślałam po cholerę się przebierałam w spódnicę ,cieniutkie rajstopy zaraz szlag trafi.
I kiedy to było?
Ano,to nasze spotkanie było .... 1 listopada.
Postanowiłyśmy INACZEJ uczcić Dzień Wszystkich Świętych....

sobota, 17 września 2011

HA!

po awarii łazienkowej (potop proszę państwa ,wodospad piętrowy i szukanie wiadra w biurze bo przecież musi,no musi tu być a po fakcie okazało się schowane skrzętnie pod biurkiem) trudno zasnąć.
A jak już się uśnie...Śnią się kwiatki doniczkowe.
A raczej jedna roślinka w doniczce.
I ją podlewam ,podlewam,podlewam a potem okazuje się że ona wyrasta w różnych miejscach biurka tylko nie z doniczki...
Pięknie,po prostu pięknie...

wtorek, 6 września 2011

no i wyszło mi że koszule...

nocne.
Sny się pojawiają,potem znikają,nie są jakoś dramatyczne,raczej związane z przeżyciami dni wycieczkowych-rowerowych.
Córka po nocy z gorączką 40 stopni (no,dobra 39,8)i po przespanym dniu,długo nie mogła zasnąć.My jakoś też.
Spotkanie w kuchni przy kubkach ciepłego mleka z masłem i miodem,a potem jeszcze leżenie długo w noc i rozmyślanie.
Nie wiedzieć czemu jedna z klapek pamięci otworzyła się na dzieciństwie , takim bardziej już młodzieżowym;).I letnich nocach tamże.
Wykrochmalonej , pachnącej,białej pościeli ,kołdra w kopercie z koronką,zwiniętej w nogach i wełnianym beżowym kocu w niebieską kratę.I koszuli nocnej szytej rpzez matkę z kory.
Ale nie takiej jak teraz,tej marketowej brrrr.Mięciutkiej,miłej w dotyku,przytulaśnej,cieniutkiej,przewiewnej kory.
Szaro-błękitne tło i maleńkie czerwone różyczki.
I jak wtedy czułam się BEZPIECZNIE.
Po cholerę ta dorosłość,co?

sobota, 27 sierpnia 2011

oj,boli!

oszałamiający,destrukcyjny ból głowy.
Pół nocy przechodzona,przespacerowana,przesiedziana,przekiwana.
najpierw aspiryna,bo nie mam na stanie konkretnych przeciwbólowych leków,zawsze jeśli już ,wolałam przeczekać bo NIGDY tak nie bolało.
Nie daje rady,jest apap - musiała kupić Młoda .Po półgodzinie wyraźnie lepiej.
Taras,leżak i po godzinie ustępuje na tyle że mogę iść się położyć do łóżka.
Niemniej jednak - jak wspaniale w nocy na tarasie !

czwartek, 25 sierpnia 2011

zmęczyłam się pamiętaniem

snów;)
Nie, żeby mi się nic nie śniło.Rankiem analizuję nie zawsze miłe wspomnienia nocy.
Potem jednak ulatuje wszystko gdzieś w kosmos.
Rozkoszuję się latem.Prawdziwe upały !
Co prawda u schyłku tej pory roku,ale może to sygnał że trzeba przesunąć wakacje ?
Dlaczego nie sierpień i wrzesień ?

środa, 17 sierpnia 2011

półmroki i koty

sen -
schodzę do piwnico-firmy.Zejście dość wąskie i niezbyt wysokie.Kilkanaście schodów.
Nie pamiętam czy zapalam światło,nie,nie,nie zapalam,jest go tylko tyle ile pada z sieni.
Widzę kota naszego który usadowił się na wprost zejścia - w wąskim korytarzu,wąziutkim bym rzekła bo 1/3 jego przestrzeni,na całej długości zajmuje regał z książkami.Kot siedzi na stercie kartonów/książek? i patrzy na mnie.
Nie wiem skąd przychodzi przeciąg i nie wiem skąd pojawia się materiał .Materiał jakby wysuwał się z regału w jego połowie i łagodnie falował co NIE oznacza PRZYJAŹNIE.
Strach.
Pstryk - słyszę sygnał jaki wydaje AntyVir znajdujący wirusa w kompie i nagle się budzę...

złośliwość

w śnie i to taka pierwotna.
jakaś grupa - dzieci +dorośli (kolonie ? wycieczka? )- raczej na pewno na wyjeździe.
Jemy posiłek ,kolorowe stoliki wiem że się spieszę.
Nie powinnam przychodzić ale jestem z nimi . Jedzenie "rośnie" w ustach,memlam coś bez sensu,jakaś bachorzyca podchodzi do mnie a ja odwrócona tyłem do dorosłych pokazuję jej "małpie miny" i odchodzę z dziką satysfakcją.
Wiem że powinnam być o ósmej rano,a jest już za piętnaście.Widzę białą tarczę zegara,czarne wskazówki nieubłaganie odmierzają uciekający czas.

A potem się budzę i wiem że muszę gnać do apteki po lek na opryszczkę tylko kompletnie zapominam jego nazwy! Real mnie powala.Ubieram się przeszukując zakamarki pamięci.Maść zaczyna sie na X,no na X,jejejej jak to dalej idzie?
No tak! nagle czuje jak odskakuje korek - NA Z....X !!!!:)))

czwartek, 11 sierpnia 2011

wracając do snu

dziś męcząca noc.Doprawdy , nie pamiętam co mi się śniło noc całą acz zapamiętany jeden sen/jawa wystarczy.

Tuptanie kota.I nie wiem czy mi się śni ale na pewno wywołuje mnie ze snu odmętów.
Potrafię usłyszeć kota.Delikatny stukot pazurków Czarnej.Nad głową.Tam i z powrotem.
Tam i z powrotem.
Chce wyjść ! -przebija się myślojawa.Niemrawo wyciągam drugiego kota z zawijasów koca,kładę delikatnie na poduszce i wstaję.
Spróbujcie znaleźć czarne cholerstwo w ciemnym pokoju!!!
Ale nie,ciemna,ciepła i mrucząca plama na jasnym praniu na suszarce namierzona.WIĘC CO TAK TUPTA ?!?
Wrrrr
Usiłuję namierzyć na słuch.
Ale tuptanie wchodzi na ... sufit!!!
No proooooszę was,koty po sufitach betonowych to raczej NIE chodzą,tak?
Przypominam sobie ĆMĘ siedzącą rankiem na suficie.
Tak,to pewnie ONA rozbija się po pokoju chcąc wyfrunąć.
Uchylam kolejne okno i zostawiam szparę w zasłonach.
Uffff....i kuźwa próbuję zasnąć przez najbliższe 2 godziny;>>> (akcja zaczęła się koło 2 ...)

wtorek, 9 sierpnia 2011

całkiem z reala

spokojny poranek.Nic się nie dzieje.Do rozpoczęcia pracy około 30 minut.Luz.Po śniadaniu parcie na kibelek.Zamykam się w łazience.Dobra książka , ( tym razem Pratchett - Panowie i Damy),młodzi śpią( syn i SP )słońce świeci,ptaszki ćwierkają,błogo.
Nagle gdzieś w połowie rozdziału - tup,tup,tup.Młodzi schodzą .Puk,puk w okieneczko i cholera spokój poszedł precz.Trzeba się streszczać.

Kolejne podejście.
Ta sama książka , młodzi gdzieś tam .
nagle - tup,tup,tup .Młodzi schodzą.Puk,puk w okieneczko i cholera....

Trzecie podejście - Młodzi na spacerze ! MAM SPORO CZASU dusza wrzeszczy szczęśliwa.
Zasiadam na tronie a tu....
Tup,tup...Młodzi wchodzą do sieni....A!A!A!

I jak tu nie dostać rozstroju żołądka ?!?

upiekłam ciasto

nic specjalnego ,nie?
BEZ zakalca !!!
Po raz pierwszy w moim dorosłym życiu.Hłe,hle,hłe.(nie mówimy tu o wypiekach drożdżowych,czy też kruchym cieście,które jet zawsze ok,tak?)
PS** zjadła trzy kawałki jasnego i ciemnego ! Musi smakowało :)
Będą ze mnie ludzie;>

** - Prawie że Synowa

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

emocjonalnie

sen -
wchodzę do pokoju podobnego do pokoju córki rozkładem,ale to nie TEN pokój.
Ciemno.
Podchodzę do ogromnego okna , zasuwam zasłonę,spokojnie,zadowolona z życia że tak określę.
W ostatnim ułamku sekundy,centymetrach zasłanianego okna widzę.
Widzę , zauważam, cień,osobę,COŚ.
STRACH i w mgnieniu oka się budzę,tak budzę że gotowa jestem do biegu....

****
I mam nową schizę.otóż zrobiono mi w końcu klamkę w drzwiach łazienki(hehe).Z tego powodu drzwi zamknięte są bardzo często , odruchowo nawet (dawniej uchylone nagminnie,bo i koty i brak zamknięcia).BOJĘ się wejść do łazienki.W sensie otworzę drzwi i co tam ZASTANĘ?!?
Nie,ja zdecydowanie nie jestem normalna;>

sobota, 6 sierpnia 2011

długo się zastanawiałam

nad tym snem.Za długo ,bo zdążył wywietrzeć zanim go zapisałam.
Niemniej jednak :
Cholera byłam znów matką karmiącą!!! I to w początkowej fazie.
Już z dziecięciem w domu.
I taki jeden z dostawców , czy też raczej przedstawiciel handlowy przeistoczył się w ... no właśnie.Nie wiem ,we śnie miałam na to nazwę.Zajmował się LAKTACJĄ ale w dość nietypowy (dla faceta typowy) sposób.Leżałam we własnym łóżku na lewym boku,on za mną się ułożył i coś tam z piersiami robił.Dokładniej z brodawkami.
Żeby nie było : SEN KOMPLETNIE NIE EROTYCZNY !!!
A potem mi pokazał CERTYFIKAT.Taki mały ,błyszczący blankiet , jak wizytówka, z flagą ale chyba nie Polski - i tu kicha bo zapomniałam CZEGO dotyczył.Na pewno nie laktacji,tylko jeszcze innej profesji...

Ogólnie sen męczący;/.
****
I tu mi się przypomniało że znów ,miałam SNY PODOBNE !
Ale jakby zaczynające się wcześniej - w sensie idę dopiero rodzić.
I pamiętam "samolot" i położną, i jakieś szafki z lekarstwami i krew,i to że nie,jeszcze nie proszę wracać na samolot,i że jestem JEDYNA w takiej małej przechodniej klitce mocno oszklonej....i to że przemykam się salami w amfiladzie,niekończącymi się salami,przemykam w ogromnej tajemnicy koło pokoju pielęgniarek i łóżka szpitalne,i kobiety na tych łóżkach i sporo bieli i szpitalnego zapachu.
pamiętam że błądzę tymi korytarzami ( to jeden z leitmotivów moich snów zresztą),
pamiętam że chcę z kimś porozmawiać,do kogoś się dostać.

niedziela, 31 lipca 2011

ku pamięci

bo zapomnę!
SEN:
z urywków,bo już uleciało sporo niestety.
Stoję w dłuuugiej kolejce , takiej jak za komuny,szare płaszcze kobiet - jesionki,berety,ogólnie na dworze nie pada ale tak jak teraz mam za oknem,szaro.
Jestem z jakąś znajomą,już nie pamiętam kto to.Stoimy po mięso...
Sklepik mały,po schodkach w środku mieści się kilka dosłownie osób.
Zamieszanie,jakaś kobieta nie za młoda kogoś pobiła bo miejsce w kolejce itp.Robi się tłumek,udaje mi się dostać na czoło kolejki,jakby już w tym sklepiku nawet i mówię do tamtej "bojowej" kobiety że niech tylko spróbuje mnie tknąć .Moja koleżanka niby stała przede mną,ale ja nagle z przodu i kupuję.Nie wiem czy widzę mięso w tym sklepie.Wiem że kupuję ale nie krwiste,takie ładne różowawe (i nadal nie wiem czy widziałam czy tylko mam przekonanie że) 2 kilo czegoś i dwa kilo czegoś innego....

Była jeszcze jakaś akcja PRZED i PO ale nie pamietam.
Przypomniałam sobie za to coś innego - że ja podobne sny miewałam wcześniej!

poniedziałek, 25 lipca 2011

priorytety

-synu? czemu jesteś taki hm,naburmuszony ? chłopie! więcej luzu!

---- Bo mnie irytują Wasze priorytety!----

-???

----No bo drzwi do łazienki** nie jesteście od dwóch lat w stanie zrobić a kupujecie rowery !!! ----

-mój ojciec zmarł w wieku 63 lat.A ja jestem ponoć BARDZO do niego podobna...Walą mnie drzwi,rower za to sprawił mi wiele uciechy-

----No mamo !!! że ty też z takim gabarytem od razu wyjeżdżasz! ----

-No dobra.Brat mojej mamy a twojej babci zmarł w wieku 54 lat.A ja mam już ...-

** - dwa razy drzwi dostały z kopa od Osobistego gdyż albowiem JA się w łazience zatrzasnęłam.na amen.n nic dało się rozkręcanie klamki,rozwiercanie itp.I teraz trzeba coby się przymknęły chociaż przystawić jakiś ciężar,np 2 litrowy pojemnik z płynem do prania;)))

wtorek, 19 lipca 2011

myślałam

że jednak łatwiej mi będzie czasem zapamiętać jakiś sen.
Nic bardziej mylnego.
Te złe,kiedy budzę się ze strachem,pełne emocji i owszem.Te normalne,ciekawe,z akcją
no niestety.
Dziś wchodząc do kolejnego snu,pamiętałam ten pierwszy .I co istotne,pamiętałam,że mam pamiętać.
Rankiem obudził mnie namiętny,koci,miauk.
To Czarna z wróblem w pyszczku robiła taki rejwach.Oczy jak spodki,i ten głossss.
Wtórował jej pies sąsiada i po śnie!
I niestety,nagle wybudzona , nic nie pamiętam;/.

sobota, 16 lipca 2011

dawno

tu nie byłam.Potrzeby nie ma,robótki ręczne leżą odłogiem,zajmuję się soczystym życiem;).
Ale znajoma poddała mi świetny pomysł i postanowiłam sobie skorzystać i pozapisywać sny,jeśli je zapamiętam;)

-" noc.Nasza sypialnia.Światło pada z lewa ,miękkie i rozproszone,tak jest jak obok,w salonie świeci się lampa.Wchodzę przez drzwi z przedpokoju,kładę komórkę na brzegu łóżka,podchodzę do komody stojącej ZA łożem.Nie pamiętam już po co.Czuję że coś nie jest tak.Odwracam się ,a tam hmmmmm kołdra /okrycie wierzchnie nagle znajduje się na wysokości moich oczu,jakby łoże zgrubło o dobre 1,5 metra... " Strach i się budzę nagle.
To 'nagłe" budzenie,to wprawa.Kiedyś osobisty mnie jakby do tego przymusił - dziewczyno,boisz się czegoś w śnie ? to albo sobie powiedz - to mi się śni,albo natychmiast się budź! wypracowałam sobie takie opcje i działa,acz końca snu nie poznaję...

niedziela, 8 maja 2011

towarzysze

przepiękny wiosenny dzień.
Na tarasie się wygrzewałam w otoczeniu psów i kończyłam towarzyszy.Wszak jednemu kotu się nudzi,prawda?

piątek, 6 maja 2011

Anioł

Córka idzie na komunię siostrzenicy chłopaka.
No,prezentu młodzi nie mają to uszyłam.Kunegundę.





Wyszła mi hipiska ciut,ale oj tam;)

środa, 4 maja 2011

zajęcie

majówka w domu,chociaż w sumie pogoda dopisała.Bardzo,ale to bardzo rodzinnie.
W kumulacyjnych momentach byliśmy obecni w ilości 11 sztuk!
My,jedni młodzi,drudzy młodzi,dwa koty i dwa psy oraz mama.
Jedni młodzi się dość separowali (ale rozumiem bo widują się ostatnio raz na ... miesiąc?) ,za to towarzysko nadrabiali drudzy.
Ja towarzysząc im rozmową i obecnością zajmowałam ręce.
Koteczek:

oraz
Opaski:

Osobisty uczył się programowania.
I tak nam jakoś to zleciało.

niedziela, 1 maja 2011

Szczęście

osobisty wybitnie postarał się o mój dobry humor z samego rana.Rozprężona,zrobiłam pyszne śniadanie,a potem wróciliśmy doleżeć.Osobisty przysypiał , ja czytałam książkę.
Leniwy,niedzielny poranek.
Uchylone drzwi do sypialni,słychać tupot małych stóp
i pazurków.
Tupu,tupu,tup.Kotka wskoczyła nam do łóżka.Oczka jak spodki,przytuliła się do Osobistego,wsuwając się pod kołdrę.
Tupu,tupu,tup.Sunia wskoczyła nam do łóżka.Aksamitne futerko,uśmiech w oczach,tylko ten ciężar na nogach.
Tupu,tupu,tup córka wkroczyła z uśmiechem i wskoczyła nam do łózka;).
Nasze stado;)
Co ja bym bez nich zrobiła ?:)

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Świ-ątecznie ;)

.Ha ! prawda że świnka peppa udana? No nie umiem manewrować tymi zdjęciami;>>>Za każdym razem nie wychodzi jak trzeba.Wrrr

piątek, 22 kwietnia 2011

no to wesołych ŚWIĄT.

moja sierściuchowa rodzina ma się dobrze.
Psy i koty.Psy - parka,koty też parka , dzieci też parka a i dzieci mają już swoich towarzyszy,czyli też parka.
No tacy parzyści jesteśmy;).
Dużo się działo .Dużo złego też.Ale mam nadzieję że idzie ku dobremu.Że to całe zamieszanie miało jakiś sens głębszy.
Drago dzięki ludziom dobrej woli dostał szczepienia,karmę i takie tam drobiazgi.
Zupełnie obce osoby zasponsorowały Smoka;).
Mama Galika nie chciała wierzyć,a jednak;).
Ja siedzę i dziergam.Może uda mi się jeszcze dziś wrzucić zdjęcie , chociaż pogoda tak piękna że pójdę prędzej z Sunią na spacer.


Wesołych świąt życzę.
I czasu na zadumę też;).

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

żyję ,jakby co

piesy mają się dobrze.

rozrabiają,rozrabiają i rozrabiają.
Rudka z tego wszystkiego w zaaferowaniu wielkim spadła z tarasu.Na szczęście niezbyt to wysokie jest,i jakoś miała poręcznie rynnę ;).Nic się nie stało ale przestraszona bardzo.
A czapeczki?
No narobiłam,szczęśliwa ładnie wyeksponowałam i okazało się- ta za mała,tamta za duża a owa za zielona.
Ehhhh

sobota, 16 kwietnia 2011

czapeczkowo

zajmuję ręce:


Od różu aż mdli,nie mój kolor,ale skoro panie lubią?:)
A pieseczki szaleją...

czwartek, 14 kwietnia 2011

czerwone na niebieskim

Koło monitora stoi to:

Kartka Baronowej sprawiła mi frajdę;).
Przyszła w dobrym momencie.Dostaliśmy kolejne pismo z jaśnie wielmożnej instytucji ZUS o .... postępowaniu dotyczącym DOPŁAT do składek za rok... 2003,2004,2006...
Nie muszę chyba mówić że ze złości fruwałam na wysokości lamperii?
Otóż przypomnieli sobie ( a niestety mają na to 10 lat iż zalegamy jakieś odsetki za spóźnienie z wpłatą a to 8,80zł,11,20zł ,5,50zł i takie tam...i uzbierało się tego trochę) uroczo.Łaskawie nas o tym poinformowali,bo przecież nie muszą.Dlaczego dopiero teraz? Ano wiadomo,kłopoty chodzą sforami.Po co pozwolić na oddech jak można zagryźć , prawda?
Syn na razie w domu.Nasze kłopoty i jego głupota, to dobrana para.
Zaczął stawać na nogi,szło lepiej to się posypało.
Może jednak to zrządzenie losu,bo wyszło sporo spraw o których nie wiedzieliśmy .
Kiedy dobrze zarabiał (mój boże takiej pensji to sporo mu zazdrościło)nic nie zaoszczędził.Nie zainwestował w siebie !( a prawo jazdy to pies?!? )W dzisiejszych czasach nie mieć prawa jazdy? Nie popłacił zaległych zobowiązań , bo nie.Sporo co ze smutkiem notuję zainwestował w swoją dziewczynę.Z tym że on ma wikt,opierunek,mieszkanie u rodziców ( nie no, ja wiem że to jest szlachetne i dobrze optuje JEJ w dalszym życiu tylko w sytuacji syna,kiedy potrzebuje pieniędzy jest to delikatnie mówiąc głupota!).No i teraz mamy ich wszystkich.Syn szuka pracy,z naciskiem że kończy studia od października (obstaję by jednak zaocznie to zrobił U NAS - kontrola!!!)
Do tego nasze kłopoty,problemy w pracy u Osobistego (tak wielkie że po prostu odechciewa mu się pracować i raczej będzie już tylko gorzej)i kłopoty u chłopaka córki.
Jego matka straciła pracę,na nową w jej wieku brak sensownych perspektyw,chociaż pracowała jako sprzątaczka.Do tego wszystkiego PIES.
PIES bo duży,nie rasowy ale robi OGROMNE wrażenie.
Katowany przez poprzedniego właściciela ( kuzyna chłopaka),szczególnie po pijaku się na nim wyżywał,pieprzony młody gniewny.
Od kilku dni jest w zasadzie w NASZYM stadzie.
Nie no,formalnie i domowo u chłopaka córki ale z powodu częstych wizyt i u nas.
Jego obecność w tej rodzinie była mocno niepewna.No bo jak opiekować się zwierzakiem kiedy nie ma na chleb? Ileż ona dostanie na bezrobociu?
Ojca chłopak nie ma ,zmarł dawno temu,jakaś renta jest , ale...
moi przyjaciele już pomogli.
Jeden dał na becikowe dla piesa,znajoma blogowa której nigdy na oczy nie widziałam powiedziała że postara się o karmę i jakąś inną pomoc, co wzruszyło mnie mocno.
My pomagamy jak możemy , wiadomo,w innej sytuacji wzięłabym piesa na klatę ale teraz nie bardzo;/.A nie można pozwolić by wrócił do kata.
No i takie to radości i smutki przedświąteczne.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

robótki ręczne

żeby czymś zająć myśli i ręce szyję.
Takie tam.
Kapeluszki.


Zbieram myśli.

niedziela, 10 kwietnia 2011

w cholere z tytułem

natłok złych informacji przewyższa te dobre.
Co z synem?
Ano jest u nas .
Co będzie dalej ?
Ano nie wiem.
Kłopotów na pęczki.
Pisać się nie chce.

czwartek, 7 kwietnia 2011

odskocznia

ponieważ na wszystkich frontach wali się,pali się,zalewają nas fale,
zajęłam się szyciem.
To taka odskocznia,chociaż wymagająca specjalnego nakładu sił i pomysłu ponieważ zostałam z pościelą dziecięcą o wymiarach dziwnych a chciałam ją przerobić na wymiary normalne.
I wyszło coś fajnego uważam,każdy komplet inny,choć wspólne serduszka niebieskie i do tego dwa sprzedałam "na pniu".Jeden zdążyłam uwiecznić na zdjęciu:

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

wszystko się wali

Przed godziną syn zawiadomił nas że musi się wyprowadzić z kwatery do godziny 18 (gość który mu ją wynajmował sprzedał mieszkanie !).
osobisty wsiadł w samochód i pojechał w podróż,która kosztuje, jak dla nas bezsensownie wydane pieniądze.Nikt go w tym Wrocławiu nie chciał przyhołubić na kilka dni,do czasu znalezienia nowej kwatery.
ma pracę,którą niby że co ? zawiesi na kołku?
Pierwszą wypłatę miał dostać 7 kwietnia;/.
Nie wiem,nie ogarniam.

poniedziałek, 28 marca 2011

posprzątane

zamknięte drzwi zostawiam za sobą.Mostów nie palę.
Może to moja upragniona droga do wolności ?
Układam w głowie maleńkie pozytywy z weekendu.
W zdrapce - 20zł wygranej;).U fryzjera spory rabat czyli pozbyłam się siwizny w dobrym salonie za 30 zł.Sukces - bo tyle kosztuje np farba firmy L.
Czuję się kobieco.
I tak trzymać.

czwartek, 24 marca 2011

końkurs

zgodnie z zasadą feng-shui nie powinna być związana z nazwiskiem.
Nazwa firmy znaczy.
No to JAK ?

wtorek, 22 marca 2011

ano boberas

chyba ciut pomogło.
mamy przesunięcie na czerwiec.
Ale czy dotrwamy i czy będziemy mogli do tego czasu COŚ zmienić ?
Ba , musimy. Jutro,tak ,jutro zmieni się moja pracowa sytuacja.
Niby będę a jednak mnie nie będzie.Czyli muszę stanąć na własne nogi i założyć swoją firmę.
Nie czuję tego.
Nie mam pomysłu na siebie.
Nie mam pomysłu na nazwę.
Nie mam pomysłu na życie.

niedziela, 20 marca 2011

iskra

wczorajszy dzień dał nam cień nadziei.Że to co robimy ma jakiś sens i być może kiedyś te nieszczęsne kłopoty się skończą.
Jutro lub pojutrze czeka Osobistego bardzo ciężka rozmowa.Takie być lub nie być.
Gdyby nie dzieci ,nie mama ,wybrałabym opcję - nie być.Zawsze można robić coś innego,ale ich nie mogę zostawić na pastwę losu.
To proszę o flujidy - co prawda takie tam trzymanie kciuków gówno warte jest ponoć ale jednak po głębokim zastanowieniu,pomyślałam że jeśli ktoś dla MNIE robi to SPECJALNIE,to może zadziałać ! :)
Dziś ładowałam baterie na spacerze z Rudą.Najpierw wpieniłam się na nią totalnie.
Mogłam w parku rudkować i gwizdać do bólu a ona i tak wolała biegać po skarpie i wąchać ślady ;>.Wkurzona na maksa podbiegłam do niej,zapięłam smycz i pól parku przeszła (wyrywając się) przy nodze na krótkiej smyczy.Poza zasięgiem ludków , znów ją spuściłam i chciałam się pobawić w rzucanie patyka.Taaaa wolała buszować po krzaczorach i WĄCHAĆ ŚLADY ;>.
Potem był ten czy też ta cholerna suka,dwa razy większa od Rudej - ależ prosz pani,ona nic złego nie zrobi,chce się bawić jest młoda.
Naprawę ? Psisko sięgające mi do pasa !!! zaczynało być naprawdę agresywne,kły,ślina,warkot i biedna uwięziona na smyczy Rudka nie miała jak się obronić,choć pokazywała psicy że chce pokoju.Przestraszyłam się nie na żarty ale broniłam suni jak niepodległości.Opieprzyłam gościa , bo o mały włos i mnie by się od tamtej psicy dostało;/.
A potem było MIŁO.
Pojawiła się dziewczynka z takim - no bo ja wiem? szpicem miniaturką.Rudce miedzy nogami smrygał:).Ale jaki był zwinny!
Patyki jej sprzed nosa zabierał:)
Nim moja sunia wyhamowała ,to ten kurdupelek już zagarnął łup:).

czwartek, 17 marca 2011

niedziela, 13 marca 2011

przywitaliśmy wiosnę.

jakoś tak się utarło że wiosnę witamy zazwyczaj na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.
Tym razem padło na Okiennik duży.
jak pięknie,ciepło ,wiosennie,słonecznie i jakie zapachy !
Piesa trzymaliśmy w większości na smyczy ,bałam się by sunia nie spadła w przepaść.
Ale były też łąki,masa zapachów do wywąchania,patyki do rzucania,tarzanie siew suchej zeszłorocznej trawie i biegi!
Wymęczyliśmy Rudkę przeogromnie ,biegała raz do mnie z górki ( co jej się bardzo podobało) , a potem z powrotem do reszty rodzinki.Była tak zmęczona że w samochodzie zapadła w sen błogi;).


Okiennik jak zwykle piękny i groźny.A córka z kolegą prawie że niewidoczni.

niedziela, 6 marca 2011

mistrzyni nastroju

to ja nie jestem i stwierdziłam z niemałym smętem iż mając DOM i STOŁY nie mam gdzie zrobić efektownego zdjęcia zastawionego stołu! Wszędzie,no wszędzie dziś i wczoraj i przedwczoraj panoszą się zwały książek,segregatorów i takie tam inne.














Upiekłam drożdżowe rogaliki.Z powidłami śliwkowymi,a potem mi ich brakło, to dałam krem czekoladowy.
I jak tu schudnąć?

czwartek, 24 lutego 2011

żeby był ciąg dalszy

 
 Nie umiem jakoś tego uporządkować , zdjęcia dodały się w cały świat;>>>>
AAAAA jak mnie to wkurza.Ale ok,walczyć nie będę.

wtorek, 1 lutego 2011

do diabła

z zimą.
Kot Kuba przysypia na ręczniku Rudki,no co? Przecież należy pokazać suni kto tu rządzi.
Sunia przysypia słodko na łóżku Młodej , Czarna  - na kaloryferze.Dobrze że mamy takie płaskie od góry ,bo obawiałabym się że na tych żeberkowych to kotka by mi się odkształciła na amen;).
Niebo jakby takie bardziej błękitne się robi ale to i tak nie poprawia nastroju.
Byle do wiosny.

sobota, 22 stycznia 2011

Słodziak

Wychodzi na to że będziemy spali POD łóżkiem;>

piątek, 21 stycznia 2011

Złośliwości

Uważałam się za osobę tolerancyjną, zlewającą co tam,kto o mnie mówi/myśli.Usiłowałam tłumaczyć ludzi z ich postępowania DO CZASU.
Tak,z wiekiem człowiekowi coraz bardziej nie chce się być miłym,uprzejmym,rozumiejącym,wybaczającym a postanawia robić drobne chociaż złośliwości,żeby poprawić sobie nastrój.
Wkurzył mnie dostawca.
Umówiony był klient na towar,dostawca wiedział,towar dostarczył w umówionym czasie ALE.
Skoro na fakturze widniała jedna,jedyna właściwa pozycja,widziałam naocznie pudło ,z widocznym z daleka rysunkiem,nie przyszło mi do głowy PRZECZYTAĆ co na pudle pisze....
Dzwonię,klient podjeżdża  i @!#%!!@# foteliki,te które chciał ale z innej kolekcji...co za tym idzie w innym kolorze.
Wurrrrrrrwa....
Misternie ułożony przeze mnie plan płatności,odbiorów i zamawiania towaru runął był w 5 sekund,bo klient wkurzony nie wziął tych co były,pojechał na targi i wrócić miał dopiero po tygodniu i zapłacić za wymienione już,właściwe foteliki...

-Pani,a kopnij go pani w dupę,rzucił na odchodnym.
Nie,nie kopnęłam ale WYPŁACIŁAM dostawcy ( a raczej temu niefartownemu kierowcy) tysiąc złociszy po....groszu,dwóch groszach,pięciu groszach.złotówkach,dwuzłotówkach i pięciozłotówkach ;>>>>
Aaaa,trzysta złotych litościwie wypłaciłam w banknotach dziesięciozłotowych;>>>>

Afera się zrobiła....
osobiście szefowa do nas dzwonila CZYM SOBIE kierowca na to zasłużył.I że ona na drugi raz takiej wpłaty nei przyjmie.

No halo ? za to prokurator grozi.ja chcę płacić a tu foch ?!?
Nie powiem, lekuchno lepiej się poczułam;))))

Druga sprawa była bardziej upierdliwa i z gatunku nierozwiązywalnych dla nas szaraczków.
Jedna z firm,spółek ze sporym kapitałem postanowiła nam nie zapłacić za reklamacyjny zwrot towaru.
Nie dość że nie potrafili rozwiązać sprawy reklamacji klienta,to jeszcze za nas zadecydowali iż to MY zwrócimy klientowi za wadliwy towar.

Sprawa ciągnęła się już rok trzeci.Zadzwoniła firma windykacyjna,z przytupem scedowaliśmy na nią problem.
I co ?
Ano dało się,dało;)
I kit że za połowę wartości faktury.nasza satysfakcja cenniejsza;.>>>>

wtorek, 11 stycznia 2011

Naśladowczyni

Młoda zobaczywszy moją czapkę,poprosiła o podobną.Zrobiłam szybciorem,pomna iż chodziła w wielkie mrozy z gołą głową ( ależ mam na głowie kaptur mamo ! ) bo nic jej się nie podobało w sklepach.
No i :





A tak na marginesie,czapka przez przypadek chyba ją uratowała.
Poszła do szkoły,poślizgnęła się gdzieś na drodze ( a ma naprawdę dobre buty) upadła i ... głową w krawężnik;/.
Koledzy podnieśli , chcieli zanieśćdo szkoly ale sama doszła,niestety potem ból głowy,wymioty i takie tam.
Wróciła szybko i poszła spać;/.
I dredy właśnie dokręcone,a uderzyła się po tej samej stronie gdzie miała ranę głowy po tamtym ,zeszłorocznym wypadku.
Szit.
A pierwszego stycznia nie wypuściłam jej z domu;>.

sobota, 8 stycznia 2011

Zrobiłam czapeczkę;)

I mitenki do kompletu;)
Teraz mogę śmiało z sunią wychodzić na dłuuuugie spacery.
Hm,tylko że mamy odwilż prawdaż;>

wtorek, 4 stycznia 2011

Psia

Nowy Rok.
Mamy nowego członka rodziny.
Sunia - RUDA,RUDKA. Szczeniak po przejściach,ale oj tam.
mamy ją dokładnie 24 godziny i 30 minut;) a już wiem że nigdy nie oddam.




Chyba wracam do formy;).





 .