poniedziałek, 24 października 2011

no to dzieła i za długopis wzięła

i sen na kartkę przelewać zaczęła.
TUNEL - tak,to pamiętam.Byłam z kimś mi znajomym (nie pomnę płci ) .Nie nie było zagrożenia,strachu,chciałyśmy wyjść po drugiej stronie na zieloną trawę? trawnik? łąkę?
Mój towarzysz/szka zdążył wyjść ja zostałam bo człowiek w kombinezonie (takim nieprzyjemnym,jakiego używają przy skażeniach,z hełmem itp )stojący nieopodal z jakąś rurą w dłoniach,zaczął polewać wyjście.
Kurtyna wody (jak bym była pod wodospadem) i cieknące po podłodze wężyki wody.
Takiej żółtawej.
A potem przeskok? jakbym się wycofała/zmieniła nagle miejsce,na przód tunelu,który okazał się miłym miejscem z łóżkami,tv,ciepłem i jeszcze ktośtam był i czułam siębezpiecznie i z drzwiami w których właśnie pojawia się grupa znajomych którzy z zaskoczeniem konstatują nasze wygody w tym miejscu.

3 komentarze:

  1. Na szczęście...ominęło Cię jakieś ZAGROŻENIE... ? w SUMIE mogłaś obudzić się w spokojnym nastroju, prawda ? Bardzo to obrazowo ujęłaś! ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. kwoko - podsunęłaś mi wspaniałe wyjaśnienie!
    W śnie zostałam jakby uratowana przecież,bo nie wiadomo co się stało z tamtą wychodzącą przede mną osobą!
    Dzięki;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopóki potwór nas nie dopada, jest to optymistyczny sen :]

    OdpowiedzUsuń