piątek, 27 sierpnia 2010

Sagarmatha

Kiedy wydaje Ci się że wszystko zmierza ku dobremu bo dzięki pomocy sił wyższych,własnej zaradności i pomocy dobrych znajomych wychodzisz z kryzysu grom uderza znienacka.
Miałam nadzieję że kiedy dzieci dorośleją , kłopoty związane z nimi powinny maleć.
Niestety,to była tylko nadzieja.
Ponieważ żyjemy w ogromnej zależności ( moralnej,uczuciowej itp) od pewnych osób to nie mogę tego zrobić a najchętniej sprzedałabym wszystko i wyniosła się w nieznane.Takiej jazdy bez trzymanki dostarcza nam syn.
Z córką na razie spokój.
Oby jak najdłużej.
Na razie idę się okopać i staram się przetrwać.

11 komentarzy:

  1. no ktos powiedzial przeca "male dzieci maly klopot, duze dzieci ... szkoda gadac":)
    czasem tez "nie ogarniam tej kuwety" - chociaz mam tylko jedno dziecko , ktore juz ma wlasna rodzine, ale wlasnie ... te wiezi uczuciowe....:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. mada - martwię się.Czasami te nasze "do rosłe" dzieci podejmują tak beznadziejne decyzje że dech zapiera;/.
    Ta akurat dotyczy pieniędzy,sprawy bardzo istotnej jeśli chodzi o studenta;/

    OdpowiedzUsuń
  3. kurna...nadziei dla mnie w tym nie ma... dzieci coraz bardziej dorosłe...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mhm....dopoki SAM nie poniesie konsekwencji wlasnych blędnych decyzji finansowych, NIGDY sie nie nauczy.
    Bo bedzie wiedzial, ze w razie czego przeciez rodzice wyciagna go z najgorszych klopotow.

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaa... "Godziny" to mój ulubiony film.

    OdpowiedzUsuń
  6. naprawde uwierz mi, ze jestem w stanie zrozumiec i serdecznie Ci wspolczuje. czasami wydaje mi sie, ze juz nie moze byc gorzej, a potem okazuje sie ze jednak moze. a najgorsze jest to, ze jesli sa juz dorosle, to naprawde ciezko im pomoc...
    i to nie pomaga, ze nie jest sie juz za nich "odpowiedzialnym", ze to ich "wlasne zycie". serca sobie nie wyrwiesz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, kazda z tch wypowiedzi jest mi bliska. Jak czlowiek raz matka zostanie to jest nia do konca zycia. A w zyciu jak w zyciu, co sie polepszy to sie spieprzy.

    OdpowiedzUsuń
  8. i jak...weekend, bez deszczu może...spokojniej...

    OdpowiedzUsuń
  9. chciałam tylko zauważyć, że masz napisane z lewej strony, że jestes optymistka i tak trzymac:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. coś mi się pipikoliło....

    nie jesteś sama kochana z takimi "doświadczeniami"....trzymajmy się....pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń