ponieważ na wszystkich frontach wali się,pali się,zalewają nas fale,
zajęłam się szyciem.
To taka odskocznia,chociaż wymagająca specjalnego nakładu sił i pomysłu ponieważ zostałam z pościelą dziecięcą o wymiarach dziwnych a chciałam ją przerobić na wymiary normalne.
I wyszło coś fajnego uważam,każdy komplet inny,choć wspólne serduszka niebieskie i do tego dwa sprzedałam "na pniu".Jeden zdążyłam uwiecznić na zdjęciu:
matko, sliczny, tak śliczny, że mi sie wnusia zachciało...
OdpowiedzUsuńrany beata.jeszcze mi wnuków brakuje;/
OdpowiedzUsuńno a co z młodym?
OdpowiedzUsuńBardzo ladny ten komplecik, taki slodki, ze sie nie dziwie Beaty myslom:))
OdpowiedzUsuńmi sie... no i co z Młodym?
OdpowiedzUsuńnapiszę ,jak ochłonę.Ciagle w kolejce górskiej jesteśmy
OdpowiedzUsuńPiękne szycie i super tekst! To jest coś!
OdpowiedzUsuńBędę tu częściej! Zapraszam też do mnie. Ula
;)
OdpowiedzUsuńdziękuję zajrzę;)