środa, 16 września 2020

kolejna wystawa tzw "walizkowa" KWIATY

Nie wiem czy powinnam pokazywać ale oj tam. Szyłam od lipca,co już dużo mówi o tym jak się przy tym quilcie niewielkich rozmiarów natrudziłam.
JEJKU ! Ja nawet prółam co nigdy dotąd mi się nie zdarzyło!!!
Kombinowałam,wymyślałam,przykładałam szmatki i .... odkładałam na zaś.
Bardzo trudno jest oddać "malarskość" w patchworku.A właśnie taki efekt chciałam uzyskać.Farbą machniesz tak,siak,pomieszasz kolory i jest. Tutaj trudniej,bo nakładasz szmatki...
Kilka technik pomieszanych,kilkanaście nocy nie przespanych (bo myślałam !!!),było i zniechęcenie.
A do tego chciałam uszyć coś co można powiesić na ścianie i będzie pasowało do koloru ścian mojej sypialni;))).
Wymyśliłam sobie,prawda?
Dobrze że mam sporo szmatek,niekoniecznei bawełnianych,to takich tam zbieranych po różnych wyprzedażach .Teraz bardzo się przydały.
Czasem zagląda tu osoba która z pocięcia pewnej rzeczy chyba się ucieszy....pocięłam kawałek ale za to JAK !!! bardzo,bardzo drobniutko by uzyskać tzw confetti.;)).


Tak wyglądała praca nad tłem a potem "rzuciłam " motyw kwietny...
I utknęłam ....
Potem pomyślałam że jak dodam środki maków to już coś mi się wyklaruje...

Oczywiście utknęłam...a potem rzuciłam ten motyw:


No....teraz to dopiero moje MAKI sobie powisiały....
NIE,nie,nie !!! Nic mi tu nie grało ,aż po jednej takiej nieprzzzespanej nocy,kiedy to spać nie możesz,siedzieć ci się nie chce,leżenie wkurza i przewracasz się z boku na bok,wymyśliłam!!! Na pierwszym zdjęciu widać że musiałąm się posiłkowaćć przy confetti pęsetą,bo inaczej się szyć nie dało;)

6 komentarzy: