poniedziałek, 28 marca 2011

posprzątane

zamknięte drzwi zostawiam za sobą.Mostów nie palę.
Może to moja upragniona droga do wolności ?
Układam w głowie maleńkie pozytywy z weekendu.
W zdrapce - 20zł wygranej;).U fryzjera spory rabat czyli pozbyłam się siwizny w dobrym salonie za 30 zł.Sukces - bo tyle kosztuje np farba firmy L.
Czuję się kobieco.
I tak trzymać.

czwartek, 24 marca 2011

końkurs

zgodnie z zasadą feng-shui nie powinna być związana z nazwiskiem.
Nazwa firmy znaczy.
No to JAK ?

wtorek, 22 marca 2011

ano boberas

chyba ciut pomogło.
mamy przesunięcie na czerwiec.
Ale czy dotrwamy i czy będziemy mogli do tego czasu COŚ zmienić ?
Ba , musimy. Jutro,tak ,jutro zmieni się moja pracowa sytuacja.
Niby będę a jednak mnie nie będzie.Czyli muszę stanąć na własne nogi i założyć swoją firmę.
Nie czuję tego.
Nie mam pomysłu na siebie.
Nie mam pomysłu na nazwę.
Nie mam pomysłu na życie.

niedziela, 20 marca 2011

iskra

wczorajszy dzień dał nam cień nadziei.Że to co robimy ma jakiś sens i być może kiedyś te nieszczęsne kłopoty się skończą.
Jutro lub pojutrze czeka Osobistego bardzo ciężka rozmowa.Takie być lub nie być.
Gdyby nie dzieci ,nie mama ,wybrałabym opcję - nie być.Zawsze można robić coś innego,ale ich nie mogę zostawić na pastwę losu.
To proszę o flujidy - co prawda takie tam trzymanie kciuków gówno warte jest ponoć ale jednak po głębokim zastanowieniu,pomyślałam że jeśli ktoś dla MNIE robi to SPECJALNIE,to może zadziałać ! :)
Dziś ładowałam baterie na spacerze z Rudą.Najpierw wpieniłam się na nią totalnie.
Mogłam w parku rudkować i gwizdać do bólu a ona i tak wolała biegać po skarpie i wąchać ślady ;>.Wkurzona na maksa podbiegłam do niej,zapięłam smycz i pól parku przeszła (wyrywając się) przy nodze na krótkiej smyczy.Poza zasięgiem ludków , znów ją spuściłam i chciałam się pobawić w rzucanie patyka.Taaaa wolała buszować po krzaczorach i WĄCHAĆ ŚLADY ;>.
Potem był ten czy też ta cholerna suka,dwa razy większa od Rudej - ależ prosz pani,ona nic złego nie zrobi,chce się bawić jest młoda.
Naprawę ? Psisko sięgające mi do pasa !!! zaczynało być naprawdę agresywne,kły,ślina,warkot i biedna uwięziona na smyczy Rudka nie miała jak się obronić,choć pokazywała psicy że chce pokoju.Przestraszyłam się nie na żarty ale broniłam suni jak niepodległości.Opieprzyłam gościa , bo o mały włos i mnie by się od tamtej psicy dostało;/.
A potem było MIŁO.
Pojawiła się dziewczynka z takim - no bo ja wiem? szpicem miniaturką.Rudce miedzy nogami smrygał:).Ale jaki był zwinny!
Patyki jej sprzed nosa zabierał:)
Nim moja sunia wyhamowała ,to ten kurdupelek już zagarnął łup:).

czwartek, 17 marca 2011

niedziela, 13 marca 2011

przywitaliśmy wiosnę.

jakoś tak się utarło że wiosnę witamy zazwyczaj na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.
Tym razem padło na Okiennik duży.
jak pięknie,ciepło ,wiosennie,słonecznie i jakie zapachy !
Piesa trzymaliśmy w większości na smyczy ,bałam się by sunia nie spadła w przepaść.
Ale były też łąki,masa zapachów do wywąchania,patyki do rzucania,tarzanie siew suchej zeszłorocznej trawie i biegi!
Wymęczyliśmy Rudkę przeogromnie ,biegała raz do mnie z górki ( co jej się bardzo podobało) , a potem z powrotem do reszty rodzinki.Była tak zmęczona że w samochodzie zapadła w sen błogi;).


Okiennik jak zwykle piękny i groźny.A córka z kolegą prawie że niewidoczni.

niedziela, 6 marca 2011

mistrzyni nastroju

to ja nie jestem i stwierdziłam z niemałym smętem iż mając DOM i STOŁY nie mam gdzie zrobić efektownego zdjęcia zastawionego stołu! Wszędzie,no wszędzie dziś i wczoraj i przedwczoraj panoszą się zwały książek,segregatorów i takie tam inne.














Upiekłam drożdżowe rogaliki.Z powidłami śliwkowymi,a potem mi ich brakło, to dałam krem czekoladowy.
I jak tu schudnąć?